Emka |
Moderator |
|
|
Dołączył: 29 Lis 2005 |
Posty: 93 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: z daleka |
|
|
 |
 |
 |
|
Wczoraj zabrałam Trapera na spacer. Mieszkam na wsi, za domem mam stary sad i pola - czyli miejsce idelane dla nszych psiaków Traper był zachwycony wszystkimi śladami, które wywęszył na śniegu - nie przeszkadzało mu nawet, że większość należała do obcych psów Nagle stanął jak wryty, a za chwilę ruszył przed siebie zjeżony z nisko opuszczoną głową Nie wiedziałam o co chodzi, i nawet się trochę przestraszyłam, bo w okolicy mieszka lis, a wiadomo jak to z tymi lisami bywa Na szczęście zostało mi tyle rozumu, żeby zerknąć na śnieg - ślady, za którymi pobiegł należały do zająca. Ruszyłam za nim, wbiegł pod plątaninę paru krzaków. Zgadnijcie co zobaczyłam kiedy je rozchyliłam W samym środku, śmiertelnie przerażony siedział zając, a Traper stał nad nim zupełnie oszołomiony spotkaniem Złapałam go dosłownie w ostatniej chwili bo już odzyskiwł rozum i próbował złapać biednego zająca Kiedy tylko odsunęliśmy się na kilkanaście cm, zając wystrzelił jak z procy i po chwili zniknął. Powrót do domu wyglądał tak - ja idę i ciągnę za sobą wyjącego, skomlacego i szczekającego foksa, oblepionego śniegiem i wijącego się rozpaczliwie na końcu smyczy   |
|